środa, 17 lutego 2016

KUBA - MOJE SERCE KARAIBÓW.


cuba

Jak widzicie zaczynam nową serię, która będzie tematem przewodnim w większości wpisów w najbliższym czasie. Dzisiaj będzie właściwie taki wstęp, a potem przejdziemy do opisywania konkretnych miejsc.


Wypada wspomnieć, że całej Kuby nie widziałam, a konkretnie jej typowo wschodniej części. Mimo to sporo widziałam i chcę się z Wami podzielić moimi odczuciami, doświadczeniami czy zdjęciami z pobytu. Nie ukrywam, że byłam tam za pośrednictwem biura podróży. Słowo daję nie było szczególnej bieganiny i było sporo czasu wolnego.

Pierwotnie ja i moja kumpela uznałyśmy, że jest to kraj, gdzie podróż na własną rękę może stanowić problem, stąd taka decyzja. Potem zaczęłam czytać inny blog, w którym małżeństwo pojechało tam bez niczyjej pomocy i okazało się to jednak możliwe, ale nie ma co żałować. Był to jeden z moich lepszych wyjazdów i udało mi się poczuć klimat Karaibów.

Kuba to niezwykły kraj. W pewnym sensie jeszcze nie skalany turystyką. Jest to chyba jedno z nielicznych miejsc na świecie, gdzie nie uświadczycie wszędobylskiej chińszczyzny. Może gdzieś tam jest, ale ja nie trafiłam.

Nie ma też tłumów, nie musicie się przeciskać przez gąszcz innych zwiedzających. Jednakże nie dało się nie zauważyć napływających zmian. Kuba staje się coraz bardziej popularnym krajem. Może być to spowodowane na pewno tym, że sam rząd bardziej otwiera się na resztę świata. Dzieje się to powoli, ale jednak.

Kiedyś widziałam program o Kubie, gdzie pokazali, że mają nawet komputery. Tylko jedno ale. Ludzie klikali w klawiaturę i patrzyli w monitor, tyle że nie były nawet podłączone do prądu. Bardzo kuriozalny widok, ale kto wie może w końcu zwykłego mieszkańca dopuszczą do prawdziwego Internetu. Można powiedzieć, że na pewno tak się stanie, pytanie tylko kiedy.

Cieszę się, że miałam okazję zobaczyć go w tej formie, jeszcze nie zniszczonej przez turystykę.

Jest to również kraj kontrastów. Mamy stolicę, która zaczyna odradzać się z popiołów,dzięki środkom pieniężnym instytucji z zewnątrz ratujących dziedzictwo kulturalne Kuby. Jednak, gdy skręcicie w pierwszą lepszą uliczkę zobaczycie zniszczone kamienice, niekiedy bez dachu, gdzie ludzie normalnie mieszkają. 

Nie wspominając o raju wypoczynkowym dla turystów, czyli Varadero, gdzie wzdłuż wybrzeża stoją piękne hotele. Tam już nie czuć Kuby. Jedyne co ratuje to miejsce to rajskie plaże z miękkim piaskiem i  woda, co tworzy iście pocztówkowy widok bez potrzeby obrabiania jakiegokolwiek zdjęcia.

Dodatkowo, nie wiem czy wiecie, ale tamtejsza służba zdrowia jest jedną z najlepszych na świecie. Ludzie bogaci z zagranicy przyjeżdżają tutaj się leczyć. Jednak strzeżcie się, gdyby komuś coś się stało a nie miałby ubezpieczenia dostałby nie mały rachunek.

Można by jeszcze wiele powiedzieć, ale to dopiero początek serii, więc jeszcze zdążę.

Dlatego gorąco Was zapraszam na wspólne odkrywanie uroków i realiów Kuby. Mam nadzieje, że Wam się spodoba równie mocno, jak mnie.

Byście byli na bieżąco przypominam o możliwości polubienia mojego fanpage`a na Facebooku (bezpośrednio wejdziecie na stronę poprzez gadżet w pasku bocznym), gdzie dowiecie się od razu, jak tylko nowy wpis się pojawi.

Gotowi? No to czas start! :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz